Dzisiejszy wpis dedykuję mojemu mężowi, który remontowi naszego mieszkania pod aniołem poświęca się duszą i ciałem, dosłownie. Wkłada w to wiele serca, ale również pracy własnych rąk. Dzisiaj przesłał mi zdjęcia z placu boju, tylko dwa, bo więcej nie zdołał "sfotać". Wiadomość czytałam dwukrotnie, bo nie wiedziałam, czy słowo to było interpretacją polskiego w wykonaniu mojego męża, czy też przypadkiem tak mu się powiedziało (przyznam, że lapsusy językowe zdarzają mu się bardzo rzadko i po polsku mówi często lepiej niż niejeden Polak). A oto i foty :)
Na poddaszu prace trochę przystopowały ze względu na nagły atak zimy. Zrobiło się tam naprawdę mroźno i wiele prac zaplanowanych na styczeń się nie odbyło. Teraz akurat na strychu robią się rzeczy, których "nie widać". Tak określa je mój mąż, bo napracować się przy nich trzeba sporo, a efekt nie jest od razu ewidentny.
Jeśli przypatrzycie się bliżej belkom, zauważycie, że objęte są one w "korytka" z cieńszych desek. W ten sposób wyrównywany jest sufit i przygotowywany do montażu płyt. Początkowo do wyrównania sufitu miały posłużyć zakupione profile. Panowie, którzy remontują nasze mieszkanie wpadli jednak na genialny pomysł, by do wyrównania wykorzystać deski z podłogi z poddasza. Do pozostania na podłodze już się nie nadawały, ale jako materiał do wyrównania jak najbardziej. Każda deseczka po zdemontowaniu z podłogi została oczyszczona i znalazła nowe miejsce przy suficie. Dzięki temu rozwiązaniu nie tylko zaoszczędziliśmy na profilach, ale również rozwiązaliśmy problem znoszenia i utylizacji dech. Chylę tu czoła przed umiejętnościami panów remontujących nasze przyszłe włości :)
Najbardziej chyba nie mogę doczekać się wymiany okien, ale te dopiero dotrą w marcu. Kuchnia będzie zupełnie inaczej wyglądała, gdy pojawią się nowe okna. Starych nie ma co żałować, bo najdalej pamiętają epokę gierkowską, są nieszczelne i nieźle powykrzywiane, jednym słowem wątpliwej urody, więc szkoda ich nie będzie.
Pozdrawiam serdecznie
Marta
świetne te belki!
ReplyDeleteAle zaimpregnowaliście te deseczki, prawda?
ReplyDeleteMój mąż też się żżyma jak pytam co zrobił na budowie, bo nic nie widać ;-))) To prawda, pracy mnóstwo a spektakularnych zmian brak.
Dobrze Wam idzie, trzymam kciuki za dalsze postępy.
Świetne będzie to Wasze poddasze :)
ReplyDeleteAle rewelacyjne bele;)
ReplyDelete:)
ReplyDeletekocham poddasza!
ReplyDelete