Sunday, December 13, 2009

Ozdoby świąteczne

Właśnie wróciłam z magicznej Kopenhagi. Ta magia to zasługa pięknych dekoracji świątecznych, które sprawiają że w mieście panuje niesamowita atmosfera. Duńczycy do perfekcji opanowali metodę na stworzenie idealnej atmosfery świątecznej. Właściwie to odwiedzałam koleżankę, ale nie mogłam oprzeć się pokusie odwiedzenia kilku sklepów.
Wszędzie można było nabyć ozdoby świąteczne, głównie z Royal Copenhagen i od Geor g Jensen. A tak oto prezentują się te pierwsze wspomniane.






Oczywiście cena najmniejszej ozdóbki niesamowita również. Żadnej z nich nie nabyłam, ale za to skusiłam się na bombkę z typowym dla Royal Copenhagen niebieskim wzorem. Bombka czeka jeszcze na sesję zdjęciową dlatego jej jeszcze nie mogę pokazać.

U Georg Jensen żadna z ozdób nie przypadła mi do gustu. Ale za to napaliłam się na ten oto dzbanek.


Zazwyczaj nie lubuję się w duńskim designie, nie ciągnie mnie do futurystycznych rozwiązań. I pewnie ten dzbanek umknąłby mojej uwadze, gdyby nie fakt, że moja przyjaciółka takim dysponowała i zaserwowała w nim herbatę. Bo tak naprawdę to nie jest zwykły dzbanek, ale dzbanek-termos. W dodatku bardzo poręczny. Uległam więc jego funkcjonalności, gdy gadając wieczorem godzinami ciągle miałyśmy ciepłą herbatę. Pewnie sobie za jakiś czas taki sprawię.

Sunday, December 6, 2009

Piękne podłogi

Ostatnio rzadziej tu zaglądam, bo pochłaniała mnie za bardzo praca, ale mam nadzieję, że wkrótce znów się uaktywnię. Za to nadal regularnie buszuję po internecie w poszukiwaniu nowych inspiracji. Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami inspiracjami podłogowymi, na jakie się ostatnio natchnęłam. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce przyłożę rękę do urządzania kolejnego mieszkania. A że piękna podłoga to podstawa, rozpoczęłam niezwłocznie poszukiwania i natknęłam się na piękne podłogi firmy Chapel Parket.
A oto one:





Zdjęcia przedstawiają podłogę dębową. Ostatnie zdjęcie przedstawia podłogę w odcieniu naturalnym, zaś pozostałe to podłoga dąb bielony. Obie strasznie mi się podobają, ale finalnie raczej zdecyduję się na cieplejszy odcień naturalny, który będzie ładnie kontrastował z bielą mebli. Wszystko okaże się jednak, gdy zobaczę mieszkanie, na razie istnieje tylko na papierze w postaci planu.
Pozdrawiam was ciepło
Marta

Sunday, November 22, 2009

Planowania zakupów cdn...

Odkąd przekonałam się do zakupów przez internet, właściwie nie odwiedzam tradycyjnych sklepów. Odstraszają mnie przede wszystkim tłumy. Czasami wolę sobie poprzeglądać internet w poszukiwaniu mebli czy dekoracji, tym bardziej że w ten sposób mogę sporo zaoszczędzić.
W tej chwili poszukuję odpowiedniej sofy. Zapewne zdecyduję się na jedną z firmy Furninova - www.mti-furninova.pl. Moim wielkim marzeniem jest posiadanie takiej oto sofy:



Niestety tego modelu nie produkują w wersji do spania. Jako posiadaczka małego mieszkania w bloku zwracam uwagę również na funkcjonalność mebla, a temu niestety trochę pod tym względem brakuje. Co nie zmienia faktu, że jest piękny i jak kiedyś będę miała większy dom to bardzo możliwe, że taką sofę sobie sprawię. Wszystko jeszcze przede mną :)
A tymczasem myślę o zakupie tego oto modelu:



Do sofy pięknie pasowałaby ta oto lampa:



Na razie marzę sobie i planuję nie spieszę się z podjęciem finalnej decyzji, tym bardziej że przez najbliższe dwa lata moje domostwo będzie jeszcze stało puste.

A specjalnie dla Moniki wstawiam brązową sofę... tylko chyba nie za wiele widać... lepszego zdjęcia nie posiadam niestety.


Sunday, November 8, 2009

Biurko

Od jakiegoś czasu szukam biurka i nie mogę trafić na odpowiednie. Najlepiej, żeby było białe i sprawiające wrażenie lekkiego (by nie przytłoczyło małego pokoju, gdzie już ma wyznaczone miejsce). Znalazłam jedno, które niesamowicie mi się podoba na jednym ze skandynawskich blogów. Niestety w Polsce takich się nie uświadczy. A może ja po prostu nie wiem, gdzie szukać.
Rozważam zakup tego oto biureczka - sekretarzyka:



To biureczko również można zamówić w kolorze białym, ale szczerze mówiąc takie również przedstawia się niezwykle uroczo.
Nad biurkiem najchętniej zawiesiłabym półeczkę. Może coś takiego, choć nie wiem czy nie jest za bardzo zabudowana, przydałoby się może coś nieco lżejszego.



Na przeciwległej ścianie stanie biblioteczka. Może coś takiego.



A może znacie miejsce, gdzie można kupić zgrabne, białe biureczko?
Pozdrawiam sobotnio :)

P.S. Zdjęcia pochodzą ze sklepu firmy Oldstyl.

Sunday, November 1, 2009

Dekoracje

Tak niewiele trzeba, by dzięki dekoracjom i drobiazgom przeobrazić atmosferę mieszkania. Stanowią one taką przysłowiową kropkę nad "i". Właśnie zawiesiłam w kuchni nowy żyrandol (w końcu udało mi się coś wyszukać) i mogę powiedzieć, że po jego zawieszeniu kuchnia jest zupełnie odmieniona. Zdjęcie mogłam wykonać tylko aparatem w komórce, więc jakość nie jest najlepsza, ale coś już widać :) Ale za jakiś czas wykonam pełną sesję zdjęciową.




Udało mi się też w końcu kupić nową lampę do małego pokoju. Tak więc oprócz regału na książki, masy pudeł i kartonów, pokój w końcu zyskał jakiś element dekoracyjny i oświetlenie :) Cóż, krok po kroku na pewno wkrótce coś jeszcze przybędzie.
Zakupiona przeze mnie lampa to znany produkt z Ikei. Już dawno ją wypatrzyłam, strasznie mi się spodobała, ale jakoś nigdy nie mogłam się finalnie zdecydować na jej zakup. Ostatecznie stwierdziłam jednak, że pasuje do małego pokoiku.



Tuesday, October 20, 2009

Irysów ciąg dalszy

Ostatnio mam mniej czasu na haftowanie. A wszystko przez to, że skupiłam swoją uwagę na poprawianiu kondycji. Zaczęłam znów chodzić na spinning. Cóż, lepiej późno niż wcale. Zdecydowanie czuję przypływ pozytywnej energii po intensywnej godzinie spędzonej na rowerku.
Ale haftowania na pewno nie odłożę. Właśnie zamówiłam sobie zestaw książek z wzorami i czekam na ich nadejście. Pewnie w weekend dokończę też roślinkę, bo akurat brakuje mi jednego koloru muliny. Jest już prawie gotowa. A oto jak się prezentuje:



Wygrzebałam też ostatnio zdjęcie kolejnego obrazu z irysami. Na razie szczelnie zapakowany czeka na swój moment, aż w końcu zabiorę się za dekorowanie mieszkania. Ale pewnie za szybko to nie nastąpi. Pewnie dopiero po powrocie z emigracji.

Saturday, October 17, 2009

Haftowana zawieszka

Sobota upłynęła mi jednocześnie leniwie i pracowicie. Leniwie, bo nawet nie wyściubiłam z domu nosa, nawet nie chciało mi się uzupełnić zapasów żywnościowych, więc do poniedziałku muszę przetrwać na tym co mam. Ale chyba nie będzie źle :) Pracowicie mi dziś upłynął dzień, bo udało mi się wyhaftować zawieszkę z imieniem na urodziny mojego chrześniaka. Jeszcze ją tylko oprawię i maluch będzie mógł oznaczyć swoje terytorium :)



Nadal haftuję kwiaty w doniczce. Ale to zdecydowanie bardziej pracochłonny haft niż ten dzisiejszy. Jestem już jednak bliska jego ukończenia, więc jak będzie gotowy, to też pokażę i zabiorę się od razu do haftowania kolejnego kwiatka. Planuję b owiem zestaw czterech różnych.
Pozdrawiam ciepło, sobotnio :)

Friday, October 16, 2009

Historie kuchenne

Ostatnio byłam zabiegana, miałam sporo wyjazdów i za wiele nie pisałam. Nawet na haftowanie nie miałam za bardzo czasu. W ten weekend będę nadrabiała zaległości. W planach mam wyhaftowanie tabliczki z imieniem mojego chrześniaka. Niedługo ma urodziny :) Poza tym mam w planach upieczenie ciasta.
Pomyślałam, że dzisiaj przedstawię moją kuchnię. Gdy wprowadziłam się do wynajmowanego mieszkania wydawała mi się zbyt chłodna, sterylna. Więc pomyślałam , że trzeba ją nieco oswoić - postanowiłam upiec ciasto :) By wypełniła się przytulnymi zapachami. Podziałało. O poranku, tak jak wtedy gdy robiłam zdjęcia, wygląda całkiem przyjaźnie :)



Sunday, October 4, 2009

Kaktusy

Dzisiaj miałam plan, by znów wybrać się na pchli targ. Niestety dopadła mnie mega migrena , więc stwierdziłam, że będzie lepiej, jeśli zaszyję się w domu tym razem. Trochę zatem haftuję i wspominam zeszły, dla odmiany całkiem pracowity weekend.
W zeszły weekend mój mężczyzna zapalił się do pomysłu przesadzania kaktusów, więc wybraliśmy się do sklepu ogrodniczego po doniczki. W domu muszę przyznać mam całą dżunglę. Na razie rośliny stoją dość bezładnie, bo odkąd przeniosłam się do nowego mieszkania nie miałam jeszcze czasu na opracowanie koncepcji ich ustawienia. Zdecydowana większość moich roślin to kaktusy.



Ten oto kaktus z rodziną to potomek mojego pierwszego kaktusa. Trafił do mnie, gdy miałam kilka lat. Poszłam z babcią na lokalny bazarek po zakupy i wróciłam z kaktusem. Uparłam się, że koniecznie muszą go mieć, a babcia nie potrafiła mi odmówić. Pamiętam, że moja mama nieszczególnie ucieszyła się z mojego zakupu, bo nigdy nie była fanką kaktusów. Ale z czasem zaakceptowała moje zamiłowanie do kolczaków i teraz aktywnie wzbogaca moją kolekcję. Tego kaktusa ze zdjęcia pomagała mi ratować, bo ostatnio dopadł go jakiś złośliwy szkodnik. Mam nadzieję, że po kuracji i w nowej doniczce kaktus będzie pięknie rósł.
P.S. N a zdjęciu doniczka, którą nabyliśmy. Druga, do której przesadziliśmy wysoki kaktus niestety nie została sfotografowana. Pokażę przy innej okazji, bo kaktusy będą się tu co jakiś czas pojawiać.

Wednesday, September 30, 2009

Niebieskie hafty


Kiedyś wspomniałam o moich niebieskich haftach. A oto i one :) Niestety jeszcze bez oprawy. Właśnie poszukuję czegoś odpowiedniego. Ostatnio o mało ich nawet nie oprawiłam, ale akurat byłam w sklepie z moją drugą połową, która zaczęła się w pewnym momencie niecierpliwić. Stwierdziłam zatem, że nie jest to dobry moment na decyzję dotyczącą oprawy, bo nie chciałam jej podejmować w pośpiechu. Więc obrazki nadal czekają na swój czas. Najchętniej widziałabym je w białej ramce z przetarciami.
A może wiecie gdzie można taką w Poznaniu znaleźć?

Monday, September 28, 2009

Zakupy przez Internet

Spędziłam cudowny weekend w Poznaniu i tak strasznie nie chciało mi się wyjeżdżać. Ale cóż, obowiązki wzywają.
Jak zwykle zaplanowałam w tym czasie odbiór różnego rodzaju paczek i paczuszek zamówionych na Allegro. W końcu otworzyłam też przesyłkę, która dotarła już dużo wcześniej, ale od jakiegoś czasu leżała w piwnicy. Kryła ona stare lustro odnowione metodą shabby chic. Niestety mocno się zawiodłam. Lustro było w średnim stanie i bardzo niechlujnie "odnowione". W żaden sposób nie przystawało też do ceny, którą za nie zapłaciłam i to najbardziej mnie zdenerwowało. Nie jest to niestety pierwszy raz, kiedy zawodzę się na zakupie mebli shabby chic przez Internet. Ostatnio przez Allegro trafiła też do mnie mała szafeczka. Wyglądała całkiem ok, ale po bliższym przyjrzeniu okazało się, że wnętrze zostało odnowione z małą starannością. Nie mówiąc już o spodzie szafki brudnej i spowitej w pajęczynach. Powinnam jeszcze dodać, że szafka nie za ciekawie pachnie. Na razie zniechęciłam się więc do meblowych zakupów internetowych.
A oto inny mebel zakupiony na Allegro. Ten akurat został odnowiony z większą starannością. Tylko w żaden sposób nie udaje mi się pozbyć z jego środka zapachu starości.



W przypadku lustra czeka mnie więc odnawianie, bo w obecnym stanie nie da się go w żaden sposób wykorzystać.
Jestem ciekawa czy istnieje sposób na to, by poznać które meble warto kupić na Allegro. Te oznaczone "shabby chic" zdecydowanie nie należą do najtańszych i jak doświadczenie pokazało ich cena niekoniecznie odpowiada jakości.

Tuesday, September 22, 2009

Skończyłam :)

Wczoraj wieczorem udało mi się skończyć serduszko. A tak prezentuje się w całej swojej okazałości.Teraz trzeba pomyśleć co z serduszkiem zrobić :)



Zrobiłam jeszcze zdjęcie na tle tablicy, którą dziś w końcu udało mi się odebrać. Kurier zostawił ją w sklepie na dole, który zawsze jest zamknięty. Przez tydzień zastanawiałam się co z tym fantem zrobić, ale sprawa w końcu sama się rozwiązała. Dzisiaj jakimś cudem sklep wcześniej otworzyli. Oczywiście od razu pobiegłam do domu i rozpakowałam paczkę. Trochę się rozczarowałam, bo przysłali mi nie tą tablicę, którą zamawiałam. Miała być mniejsza, a wypełnienie w beżową krateczkę, a ta która przyszła ma materiał w kwiatki. Ach, niech już tak zostanie. Strasznie długo się już na nią naczekałam. Dwa razy przesyłali mi list z przeprosinami ze dostawa się opóźni. Więc miałam już tej firmy trochę dość.
A tak prezentuje się tablica.





Najchętniej powiesiłabym ją nad biurkiem. Ale w kontrakcie wynajmu mieszkania mam zabronione przewieszanie istniejących obrazów, nie mówiąc już o wieszaniu nowych czy wręcz wierceniu dziury. Generalnie tablica ma mi służyć jako "przypominajka". I oczywiście na zapiski myśli, które ulatują, gdy się ich natychmiast nie uchwyci na papierze.
Złożyłam dzisiaj zamówienie na nowe muliny i materiały :) W końcu się za to zabrałam! To chyba nie tylko zasługa pięknych blogów, które śledzę, ale również "mądrej" książki o nieodkładaniu spraw na później, którą właśnie czytam. Chyba działa!

Monday, September 21, 2009

Haftowanie

Oglądam haftowane, dziergane, filcowane piękności na waszych blogach i aż same ręce rwą się, by coś stworzyć. Jakiś czas temu zaczęłam haftować obrus z wzorem cebulowym, ale potem prace musiałam zarzucić, bo zabrakło mi muliny. Do pasmanterii jakoś ciężko było mi dotrzeć i tak obrus leży już odłogiem od dłuższego czasu.





Na razie daleko mu do stanu docelowego, ale obiecałam sobie, że w ten weekend w końcu kupię mulinę i będę mogła skończyć haftowanie.
Zaczęłam przeglądać gazety o haftowaniu planując co tu zmajstrować i natrafiłam na takie oto serce. Oryginalnie było haftowane odcieniem czerwonego, ale że akurat tego koloru nie miałam w kuferku, postawiłam na niebieski. Zresztą czerwony i tak by mi do niczego nie pasował. Wczoraj udało mi się wyhaftować połowę.



A teraz zmykam, żeby serce dokończyć :) Jak mi się uda, to jutro pokażę efekt końcowy. A jak jeszcze dalej będzie mi tak wszystko sprawnie szło, to w weekend serduszko oprawię. Choć najchętniej obszyłabym je najpierw materiałem w niebieską kratkę, a dopiero później coś z nim zrobiła.

Sunday, September 20, 2009

Goście

Ten weekend był wyjątkowy za sprawą szczególnych gości. Odwiedziła mnie para znajomych, których poznałam 7 lat temu podczas studiów w ramach jakże popularnego Erasmusa. Wtedy jeszcze nie byli parą, ale gdyby nie ten program nie mieliby możliwości się poznać. Od 4 lat są małżeństwem i aż z przyjemnością patrzy się na ich szczęście. Pomimo tylu lat razem wyglądają jak para dopiero zakochanych.
Po szczodrym śniadaniu ruszyliśmy "na miasto", ale dość szybko przenieśliśmy się na obrzeża miasta, gdy tłumy w centrum skutecznie nas odstraszyły.
Takimi oto widoczkami się delektowaliśmy:



Strasznie spodobała mi się kolorystyka fasady tego domu - połączenie szarych niebieskości z bielą. Nie mówiąc już o drzwiach do domu, które są przepiękne.



Mam niestety brzydki zwyczaj zaglądania ludziom w okna. Ale jak tu nie zaglądać, jak ludzie takie piękności w oknach stawiają. Okno samo aż się prosi, by w niej spojrzeć. W tym odkryłam proste, ale jakże pięknie zdobiące okno lampy z abażurkiem w czarne pasy. W rzeczywistości prezentowały się zdecydowanie lepiej i zdjęcie nie oddaje w pełni ich urody. Fotograf ze mnie niestety kiepski.



Po całkiem długim spacerze w końcu daliśmy odpocząć naszym strudzonym nogom i wpadliśmy na kawę do przeuroczej kawiarenki. Na kawie niestety się nie skończyło...





Goście już pojechali i jakoś pusto się zrobiło. Właśnie wyciągnęłam jednak moje gazety "o haftowaniu" i planuję co wyjdzie w następnej kolejności spod igły. Za tydzień jadę do domu, więc zaopatrzę się w muliny. Zaś efekty mojej pracy wkrótce pokażę na blogu :)
Wszystkim życzę miłego weekendu :)

Thursday, September 17, 2009

Dom

Jakoś mi się dziś strasznie za domem zatęskniło. Generalnie tęsknię cały czas, ale dzisiaj jakoś szczególnie. I w ogóle jakaś chandra mnie dopadła. W sumie nie pada, nie jest jakoś szczególnie zimno. Ale jakoś tak mnie przygnębiło.
Przeglądam zatem zdjęcia domku, do którego tak tęsknię. Nie mam czasu go urządzać, jest jeszcze pustawy, ale i tak kochany.
Wspominam sobie...





Tuesday, September 15, 2009

Rower

Rower zawsze kojarzył mi się ze sprzętem czysto rekreacyjnym. Dopiero na studiach w Danii przekonałam się, jak wspaniale może służyć jako środek transportu w mieście. Trochę to trwało zanim zdecydowałam się na przesiadkę z autobusu na rower, ale jak już zaczęłam pedałować i przekonałam się jak dużo niezależności daje mi rower, nawet ulewny deszcz nie był w stanie odstraszyć mnie od przemieszczania się na dwóch kółkach.
W Polsce nie odważyłam się używać roweru jako środka transportu, gdyż uznałam to za posunięcie zbyt ryzykowne. Tutaj pieszy ma dla siebie chodnik, kierowca ulicę, a rowerzysta nie ma się gdzie podziać i nigdzie nie jest mile widziany. Na ulicy boi się o swoje życie, jadąc chodnikiem naraża się na mandat. Ścieżek rowerowych tu nie wspominam, bo ich ilość jest znikoma w stosunku do zapotrzebowania. Dlatego w końcu półtora roku temu zrobiłam prawo jazdy i przesiadłam się na cztery kółka. Długo się nie najeździłam, bo zmieniłam miejsce zamieszkania. Tutaj posiadanie samochodu mija się z celem, nie ma gdzie go zaparkować, poza tym wszędzie można z łatwością dotrzeć. Zatem znów przesiadłam się na rower :)A oto i mój rumak :)



Dzisiaj przemierzyłam pół miasta i była to moja pierwsza tak długa trasa na rowerze od jakiegoś czasu. Pedałowałam prawie dwie godziny w tą i z powrotem. A wszystko przez to, że musiałam odebrać przesyłkę z urzędu celnego! Pierwszy raz mi się coś takiego przydarzyło. A zamówiłam sobie po prostu parę książek z Amazonu. Gdybym wiedziała, że będzie z tym tyle komplikacji zamówiłabym przesyłkę do Polski. Tam odebrałabym ją po prostu na zwykłej poczcie osiedlowej. Nie rozumiem po co było tyle zachodu. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, zaliczyłam niezły trening, a to się na pewno przyda. W sumie taki trening powinnam sobie dawkować częściej. Hmmm, może znów złożę zamówienie na Amazon ;)

Sunday, September 13, 2009

Jesienny wieczór

Dzisiaj dzień zleciał mi na gotowaniu i pieczeniu, bo po południu miałam gości. Zrobiłam między innymi ciasto ze śliwkami i jabłkami według przepisu Alizee. Było bardzo smaczne, choć nie wyglądało tak pięknie jak na zdjęciu z bloga. Ewidentnie brakuje mi tu wałka i muszę się w niego zaopatrzyć . Placki formowane własnymi rękoma nie wychodzą tak pięknie, nie daje się ich tak łatwo rozgnieść.
Zdecydowanie czuje się już nadchodzącą jesień. W mieszkaniu robi się już trochę chłodniej. Dlatego zaopatrzyłam się w ciepłe kapcie.



Nadchodzi też czas picia ciepłej herbaty. Dlatego zawczasu zaopatrzyłam się w kubki, które są w stanie pomieścić wystarczającą ilość ciepłego płynu, by rozgrzać całe ciało. Do tej pory miałam tylko małe filiżanki. Na zakup kubków spożytkowałam kupon do sklepu Impressionen, którym jakiś czas temu mnie obdarzono. Właśnie przyszły. Wyglądają całkiem fajnie, ale niestety jakość pozostawia trochę do życzenia.



Chłody mi zatem niestraszne :)

Z wizytą na pchlim targu

Wczoraj zupełnie przypadkowo trafiłam na pchli targ. W końcu! Tak naprawdę był to pierwszy prawdziwy pchli targ, jaki miałam okazję odwiedzić. Mówię pierwszy prawdziwy, bo na pchli targ trafiłam wcześniej w Szwecji. Zachwalany był jako największy pchli targ w Skandynawii. Więc się oczywiście skusiłam i zaciągnęłam tam moją koleżankę podczas naszej wyprawy do Sztokholmu. Dzielnica, w której znajdował się pchli targ, nie zdawała się być zbyt przyjazna. Na samym targu więcej było tkanin tureckich i rękodzieła afrykańskiego niż prawdziwych staroci. Podsumowując mój pierwszy kontakt z pchlim targiem nie należał do najbardziej udanych. Ale na tym koniec dygresji.
Na wczorajszy pchli targ trafiłam dość późno, więc tak bardzo nie zdążyłam się nabuszować. Ale na pewno nadrobię to następnym razem. Nawet w tak krótkim czasie udało mi się dostać oczopląsu od spoglądania piękności tam zgromadzonych.



Wszystkiego było tam bez liku. Stoisko pokazane wyżej przykuło moją uwagę ze względu na niezwykłą lampę, którą na nim oferowano. Lampa skojarzyła mi się z rosiczką.



To, że byłam tam krótko nie oznacza, że niczego tam nie upolowałam. A oto i moje zdobycze filiżankowe :)





Nie do końca zgodzę się, że można tam nabyć przedmioty za grosze, ale na pewno można natrafić na ciekawe okazy. Trafiłam między innymi na zestaw przepięknych koronek, ale w końcu się na nie nie zdecydowałam. Nie miałam na dany moment pomysłu jak je wykorzystać, a że do najtańszych nie należały, stwierdziłam, że może następnym razem...
Wypatrzyłam też całą masę mebli, które chętnie bym przygarnęła. Niestety nie miałabym możliwości przytachać ich do domu i tylko to powstrzymywało mnie od dalszych zakupów.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...