Oglądam haftowane, dziergane, filcowane piękności na waszych blogach i aż same ręce rwą się, by coś stworzyć. Jakiś czas temu zaczęłam haftować obrus z wzorem cebulowym, ale potem prace musiałam zarzucić, bo zabrakło mi muliny. Do pasmanterii jakoś ciężko było mi dotrzeć i tak obrus leży już odłogiem od dłuższego czasu.
Na razie daleko mu do stanu docelowego, ale obiecałam sobie, że w ten weekend w końcu kupię mulinę i będę mogła skończyć haftowanie.
Zaczęłam przeglądać gazety o haftowaniu planując co tu zmajstrować i natrafiłam na takie oto serce. Oryginalnie było haftowane odcieniem czerwonego, ale że akurat tego koloru nie miałam w kuferku, postawiłam na niebieski. Zresztą czerwony i tak by mi do niczego nie pasował. Wczoraj udało mi się wyhaftować połowę.
A teraz zmykam, żeby serce dokończyć :) Jak mi się uda, to jutro pokażę efekt końcowy. A jak jeszcze dalej będzie mi tak wszystko sprawnie szło, to w weekend serduszko oprawię. Choć najchętniej obszyłabym je najpierw materiałem w niebieską kratkę, a dopiero później coś z nim zrobiła.
O rany! ja to dopiero patrzę na takie misternie haftowane cudeńka i oczom nie wierzę. Jeszcze nie próbowałam ale chyba nie mam cierpliwości ale niniejszym życzę wytrwałości bo tempo całkiem niezłe :)
ReplyDelete