Monday, November 21, 2011

Szwedzki mebel stulecia

Takim tytulem czytelnicy jednego z najwiekszych magazynow wnetrzarskich w Szwecji okrzykneli krzeslo Lamino zaprojektowane w 1956 roku przez Yngve Ekströma. Na genialnosci tego krzesla nie poznalam sie az nie przyjechalam do Szwecji. Wczesniej wielokrotnie widywalam to krzeslo w stylizacjach znanej blogerom agencji Alvhem Makleri. Przyznam, ze poczatkowo budzilo nawet moja niechec, wydawalo sie wrecz zbyt dziwaczne. Ale jak to sie mowi od nienawisci blisko do milosci (lub odwrotnie), tak jak wczesniej uwazalam to krzeslo za brzydactwo, tak teraz je pokochalam ... od pierwszego siedzenia :) Naprawde, usiadlam i sie zakochalam. Wypatrzylam je u znajomych, ktorzy krzeslo dostali w spadku. Choc ma juz swoje lata i bylo dosc intensywnie uzytkowane przez caly swoj zywot, trzyma sie genialnie. Siedzi sie na nim po prostu rewelacyjnie. I jeszcze ta welna ktora jest tapicerowany, co tu duzo mowic wpadlam po uszy. Niestety moj nowy przedmiot pozadania do najtanszych nie nalezy. Ludze sie,ze moze uda mi sie kupic model okazyjnie na pchlim targu, aczkolwiek do tej pory mi sie takie cuda nie przytrafialy, o okazyjnych zakupach mam okazje co najwyzej czytac w gazetach. Ale kto wie, moze nie powinnam tracic wiary.

Marzy mi sie jego szara wersja:





A tu kilka inspiracji zaczerpnietych ze wspomnianej wczesniej strony www.alvhemmakleri.se





Ostatnio podobny model wystawiony zostal w jednym z kilku sklepow ze starociami, na ulicy gdzie mieszkam. Mijam go wiec idac codziennie do pracy. Cale szczescie, ze maja tylko wersje brazowa, bo szarej bym sie chyba nie oparla...

Pozdrawiam cieplo
Marta

Sunday, November 20, 2011

O poranku

Gdy wyjezdzalam do Szwecji na kazdym kroku slyszalam, Sztokholm super, tylko ta ciemnosc i zimno... Jestem tu juz dwa miesiace i na razie nie zauwazam, by bylo ciemniej czy zimniej niz tam, gdzie do tej pory mieszkalam, na szczescie. Wrecz przeciwnie, slonce swieci tu czesciej niz w Hamburgu, ktory jakis czas temu opuscilam. A gdy slonce swieci, wszystko wydaje sie takie czyste i swieze, barwy nasycone, nawet niebo ma jakby inny kolor.
Ranki, nawet jesli ciemne, moga byc calkiem przytulne. W calym mieszkaniu nie mam oswietlenia gornego, co mnie na poczatku troche denerwowalo, ale zdazylam sie juz przyzwyczaic do lekkiego polmroku rozpraszanego przez kilka rozsianych po domu lamp.



I nie ma to jak rankiem uraczyc sie dobra kawa i do sniadania poczytac (poogladac) sobie gazete. Jednym towarzyszy dziennik, ja nad rankiem zas podczytuje te stosy gazet, ktore tu nabywam.



Ostatnio kawa smakuje mi jeszcze bardziej od kiedy zaopatrzylam sie w nowe, typowo szwedzkie filizanki z firmy Höganäns. To troche taki lokalny Boleslawiec. Sa zupelnie proste i ta swoja prostota zupelnie mnie urzekly. Zwyczajna kremowa filizanka na drewnianym podstawku. Czaje sie jeszcze na dzbanek do herbaty z tej samej serii. Nie zeby mi dzbankow brakowalo, bo niejeden by sie u mnie znalazl, ale ten jest naprawde wyjatkowy.



W wersji czerwonej tez pieknie sie prezentuje:



Od mojego ostatniego wpisu minal miesiac, miesiac wypelniony bardzo intensywna praca, stad tez moje milczenie na blogu. Mam nadzieje, ze wkrotce wszystko sie troche unormuje i bede miala wiecej czasu na to, co poza praca. Nie wiem dlaczego, ale nie moge tez komentowac innych blogow, moze to ma cos wspolnego z kiepskim polaczeniem internetowym.

A wkrotce obiecuje candy gazetowe :)
Pozdrawiam cieplo weekendowo.
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...