Wednesday, December 21, 2011

Wyniki candy

Dziekuje wszystkim, ktorzy wzieli udzial w candy. Gazetki powedruja do osoby...



....ktora zostawila czwarty komentarz czyli Patti! Serdecznie gratuluje, mam nadzieje, ze gazetki bedzie sie milo czytalo/ogladalo :) I oczywiscie prosze o dane kontaktowe do wysylki. Wysylam z Polski, jutro jade juz do domu na swieta, hurrraaaa!

Zapraszam w przyszlosci na candy u mnie, bo to na pewno nie pierwsze i nie ostatnie candy gazetowe.

Pozdrawiam was cieplo i zapraszam na mojego drugiego bloga tutaj. Dzis pisze o dobrze luksusowym jakim jest .... pralka :)

Marta

Sunday, December 18, 2011

Wieczory umilane haftem

W zeszlym tygodniu odkrylam w poblizu sklep hobbystyczny i w koncu moglam zaczac haftowanie. Chyba to wlasnie dlugosc i ciemnosc wieczorow sprawila, ze znow zachcialo mi sie strasznie jakis haft popelnic. Haftuje teraz rozne motywy swiateczne.

Ten haft posluzy mi jako ozdoba swiecy.



Chcialabym wyhaftowac caly komplet, ale niestety tutaj takiej szarfy nie moglam dostac, kawalek mialam jeszcze z dawnych zapasow.

Haftuje tez kwiaty, ktore w komplecie z szarfa posluza za ozdobe swiatecznego pudelka. Szkoda, ze nie moge jeszcze skonczyc tego haftu, okazalo sie, ze zabraklo mi jednej muliny.



Dzisiaj w koncu udalo mi sie zapoczatkowac moj drugi blog, o ktorego stworzeniu myslalam juz od dawna - przedstawic urywki z dnia codziennego na emigracji. Czasami posty o tym ladowaly na tym blogu, ale nie chce go zasmiecac tematami niezwiazanymi z jego przeznaczeniem. Chcialabym, by pozostal bardziej dekoratorsko-hobbystyczny.

Jesli zas chcecie poczytac troche o zyciu w Szwecji, zapraszam na moj drugi blog.
Dzisiaj o moich swiatecznych zakupach. Mala zajawke pokazuje tutaj :



Pozdrawiam cieplo
Marta

Wednesday, December 14, 2011

Julbord

W grudniu wszystkie restauracje sa okupowane przez ucztujacych przy swiatecznym stole. Wszelkie firmy rezerwuja miejsca, ze czasami bywa trudno znalezc miejsce dla wiekszej grupy, jesli sie nie zreflektowalo zbyt wczesnie i nie zrobilo rezerwacji. Z tego powodu wyladowalismy juz raz u kolezanki z pizza i indyjskim jedzeniem z dostawy, czyli bardzo swiatecznie. Musze jednak powiedziec, ze z pewnoscia bylo fajniej niz gdybysmy wybrali sie do restauracji. Wczoraj spotkalismy sie zas u innej kolezanki i kazdy cos ze soba przyniosl. W moim zespole mamy 6 roznych narodowosci, wiec od roznych smakow i ciekawych potraw sie az roilo. Jadlam wczoraj shepard's pie czyli mielone miesa zapiekane pod kolderka z puree is sera, cos typowo szwedzkiego z ziemniakami i anschois (nazwy nie przytocze), ale moje serce (hmm, zoladek) zdecydowanie podbilo ciasto przygotoweane przez kolezanke z Wenezueli z uzyciem trzech roznych rodzajow mleka (ciasto nazywa sie nawet tres leches - nie wiem czy tak sie to pisze). Po prostu niebo w gebie! Tak sie zas prezentowalo:



Ja przyznam sie nie popisalam, zrobilam przystawke zdecydowanie nie polska. Honor uratowala jednak moja druga kolezanka z Polski. Przyznam, ze nie potrafie ugotowac nic z typowego polskiego wigilijnego stolu.
Ten widok tak mnie zatkal, ze az musialam zrobic zdjecie.Polskie ogorki z najzwyklejszego szwedzkiego supermarketu! Byly tez pulpety z Lowicza, ale zdecydowanie to ogorki znalazly wielu amatorow.



Pozdrawiam cieplo
Marta
P.S. Ostatnio tematy mi sie zmienily, od dluzszego czasu przybieram sie, by przeniesc to na mojego drugiego bloga, ktory czeka cierpliwie na zapelnienie. Moze w weekend uda mi sie cos skrobnac.
Tez licze na to, ze uda mi sie zaradzic problemowi z komentowaniem. Olu, ciesze sie ze trafilas na mojego bloga, bo dzieki temu ja z kolei dotarlam na Twojego i z checia podczytuje podziwiajac Twoja systematycznosc. Kazdego dnia mozna liczyc na cos nowego.

Przepis na Lussekatte

Postanowilam sie poprawic i dzisiaj zaprezentowac tez przepis na lussekaka czy lussekatte (to chyba wlasciwsza nazwa dla tej formy ciasta szafranowaego, jakie wczoraj pokazalam). Przyznam, ze sama jeszcze nie probowalam piec tych buleczek, ale przepis wyglada bardzo wiarygodnie. Na tej stronie mozna uzyskac wiecej informacji (po szwedzku), sa tez bardzo fajne zdjecia krok po kroku. Dzisiaj jadlam Lussekatte i byly po prostu bajeczne!

Uprzedzam, ze nie znam szwedzkiego, wiec nie tlumaczylo mi sie najlatwiej, ale mam nadzieje, ze wszystko udalo mi sie dobrze zinterpretowac. Jutro sie jeszcze upewnie, czy na pewno nie popelnilam jakiegos kardynalnego bledu w tlumaczeniu.

Uwaga: poprawiona wersja, wiecej maki jak sie okazalo i twarog zastapiony smietana!!!!

Przepis na 50 buleczek (taki udalo mi sie wygrzebac akurat)

Skladniki na ciasto szafranowe:
• 50 g drożdży
• 150 g masła lub margaryny
• 0,5 litra mleka
• 250 ml smietany
• 1 jajko
• 1 g szafranu
• 0,5 łyżeczki soli
• od 1,5 do 3 szklanki cukru pudru
• około 600 g mąki

Glazura: 1 jajko
Ozdobienie - pol szklanki rodzynek


1.Rozpusc drożdże w miseczce.
2.Roztopic tluszcz (np. masło lub margaryna) w rondlu. Dodać mleko, wymieszać i lekko podgrzać. Nastepnie dodac drozdze i mieszać aż się wszystko rozpuści.
3. Nastepnie dodac twarog, jajko, szafran, cukier i sól. Nastepnie dodaj make i wszystko utrzec recznie badz przy pomocy miksera na gladka mase. Przykryć miskę sciereczka i zostawic by wyroslo na na około 30 minut.
4.Nastepnie oproszyc ciasto maka. Ugniesc je na gładką i błyszczącą mase. Podzielic ciasto na pięc części. Uformowac następnie ok 10 bułeczek z każdej części, najpierw walkowac na ok 20 cm "sznureczek", a następnie uformować. Bułeczki ulozyc na blasze do pieczenia wylozonej papierem do pieczenia i ozdobic rodzynkami. Przykryc sciereczka, nich postoja ok 20-30 minut, by jeszcze urosly.
5. Ubic jajko i posmarowac nim buleczki.
6. Piec w 225 ° C przez około 8 minut. (Piec konwekcyjny 225 ° C przez około 80-10 minut).
7. Schlodzic na ręczniku kuchenny. Mozna przechowywać w plastikowej torbie i zamrozić.

Pozdrawiam cieplo
Marta

Tuesday, December 13, 2011

Santa Lucia

Dzis w Szwecji swietowany jest dzien Sw Lucji. Wedlug kalendarza julianskiego to wlasnie teraz przypadal czas przesilenia zimowego, a Lucja symbolizowala ponowne przejscie w kierunku swiatla. Dzisiaj u mnie w pracy pojawil sie u nas orszak sw. Lucji. Zalowalam, ze nie mialam ze soba komorki, by moc cyknac jakies zdjecie. Po mini koncercie wszyscy spodziewali sie, ze zostaniemy poczestowani lussekaka, ale nic z tego. Wlasnie trwa u nas "zdrowy" miesiac i wszystie slodkie przekaski sa zabronione. A szkoda, bo lussekaka sa naprawde smakowite, oczywiscie obowiazkowo z szafranem.



Pozdrawiam zatem swiatecznie.
Marta
P.S. Ciesze sie z waszych odwiedzin i komentarzy. Nie wiem dlaczego, ale od´jakiegos czasu nie mam mozliwosci komentowania, nawet na swoim blogu. Doswiadczyliscie kiedys takich problemow z blogerem?

Monday, December 12, 2011

Sztokholm wieczorna pora

Sztokholm wieczorem jest prawdziwie magiczny. Wczoraj na wyspie, na ktorej polozony jest skansen, podziwialam panorame Sztokholmu. Piekna. Szkoda, ze zdjecia tego nie oddaja.




I jeszcze jedno zdjecie z centrum miasta. Oczywiscie nie moglo obyc sie bez reniferow.


Pozdrawiam poniedzialkowo :)
Marta

Sunday, December 11, 2011

Jul i Skansen

Dzisiaj wybralam sie z wizyta do skansenu sztokholmskiego polozonego na wyspie Djursgården. Po pierwsze zeby zobaczyc obchody swieta Santa Lucia czyli swietej Lucji, po drugie, by doswiadczyc atmosfery rynku swiatecznego. A jak sie okazalo przede wszystkim zobaczylam skansen zima. Bylam tu jakies trzy lata temu z wizyta w czasie wakacji letnich i nie spodziewalam sie, ze tak szybko tu wroce.





Poczta:



Uroczy domek:




Ogrod w skansenie:




Na rynku swiatecznym obowiazkowo trzeba sie posilic. Skusilam sie na taki maly amerykansko-szwedzki fusion czyli muffin z szafranem. Po raz pierwszy w Szwecji jadlam ciasto z szafranem, smakuje naprawde dobrze.



Zanim dotarlismy na koncert sw. Lucji, odwiedzilismy zagrode zwierzat. Oczywiscie nie moglo zabraknac reniferow.



Ten chyba sie obrazil :)



W jednej z chat szumnie reklamowano opowiesci o pochodzeniu swieta Lucii. Ale w sumie za wiele sie tam nie dowiedzielismy, jedynie to, ze swieto wywodzi sie z czasow, gdy Szwecja byla katolicka. W miedzyczasie Szwecja stala sie protestancka, ale swieto pozostalo. Z zachodniej Szwecji rozprzestrzenilo sie na reszte kraju i teraz jest z checia celebrowane, kazde miasto wybiera swoja Lucie, ktora 13 grudnia stanie na czele orszaku. W chacie udalo mi sie jedynie sfotografowac korone sw. Lucji.



W koncu zas udalo nam sie dotrzec na mini koncert.







W przyszlym roku chcialabym wybrac sie na koncert sw. Lucji z prawdziwego zdarzenia.
Pozdrawiam cieplo!
Marta

Saturday, December 10, 2011

W Szwecji jest przytulnie

Wyjezdzajac do Szwecji slyszalam mase westchnien, jaki to piekny kraj, tylko ta pogoda... Jestem tu juz trzeci miesiac i powiem, ze pogoda jest fantastyczna. Dzis swiecilo piekne slonce, a temperatura utrzymywala sie powyzej zera. Grudzien mial byc niby taki ponury przez te krotkie dni, ktore rzeczywiscie sa krotsze niz tam gdzie dotad mieszkalam, ale bez przesady, to nie kolo podbiegunowe. Tak naprawde grudzien w Sztokholmie jest magiczny. Codziennie wychodze wczesniej z domu, by zamiast lapac zatloczony autobus, przestawic sie na naped nozny i spacerujac podziwiac to, co napotkane po drodze. Teraz gdy wychodze z domu jest jeszcze szarawo, ale nie smutno. W kazdym oknie cos sie swieci, a to lampka, a to gwiazda. Po prostu jest mega przytulnie.
To juz trzecia niedziela adwentu, a moje okno do tej pory bylo ciemne. Juz sie jakis czas przybieralam, by czyms je udekorowac, ale najczesciej sklepy byly juz zamkniete, gdy konczylam prace. W piatek udalo mi sie skonczyc wczesniej i sie zaparlam, postanowilam ze dzisiaj zadbam troche o przytulnosc w moim obecnym, nadal dosc pustym mieszkaniu.
W okolicznej kwiaciarni kupilam zatem papierowe lampiony-gwiazdki. Pochodza ze szwedzkiej firmy Watt & Veke. Do tego zostaly pieknie zapakowane w kartonik chyba z recznie czerpanego papieru, ze kupilam jeszcze dodatkowa sztuke na prezent.
Od razu w mieszkaniu zrobilo sie przytulniej, gdy je zawiesilam. I moje okno w koncu nie zionie pustka.







Jakby odrobina magii zamieszkala tez u mnie.



Odkrylam tez w koncu sklep "robotkowy", gdzie zaopatrzylam sie w muline i dzisiaj z przyjemnoscia oddalam sie haftowaniu. Wkrotce pokaze co udalo mi sie dzis popelnic.
A jutro czeka mnie wyprawa do skansenu i koncert sw. Lucji.

Pozdrawiam cieplo grudniowo.
Marta

Sunday, December 4, 2011

Sloneczny poranek i candy na dzien dobry

Po deszczu zawsze przychodzi slonce, ale nie spodziewalam sie, ze nadejdzie az tak szybko. Wczoraj jeszcze lalo jak z cebra, a dzisiaj niebo jest idealnie niebieskie. Chyba juz wspominalam, ze niebieskoc nieba jest tu zupelnie wyjatkowa, ma taki czysty, polnocny i chlodny jakby odcien.

Dzisiaj rusza dlugo zapowiadane candy z magazynami szwedzkimi. Do wygrania zestaw dwoch archiwalnych magazynow - Hus & Hem oraz Elle Interiör. Ten pierwszy to numer o domkach letnich, ten drugi skupia sie na temacie kuchni. Zachecam do udzialu. Bedzie mi milo, jesli umiescisz info o candy na swoim blogu, ale osoby nie posiadajace bloga oczywiscie sa rownie mile widziane.



Candy potrwa do 20 grudnia, serdecznie zapraszam.

Chcialam jeszcze krotko pokazac co ostatnio udalo mi sie wyhaftowac. Rzeczywiscie nie bralam ze soba mojego robotkowego kramu, ale udalo mi sie gdzies wcisnac jeszcze jedna muline i skrawek kanwy, by haftowac mala pamiatke urodzinowa dla coreczki mojej kolezanki. Julke mialam nadzieje zobaczyc we wrzesniu, ale zaparla sie i postanowila na dluzej zostac w brzuchu mamy. Dlatego zobaczymy sie pewnie dopiero na swieta i wlasnie na ta wizyte wyhaftowalam ten obrazek. Teraz szukam tylko odpowiedniej ramki.



Pozdrawiam niedzielnie.
Marta

Saturday, December 3, 2011

Deszczowy dzien

Dzis po raz pierwszy od dwoch miesiecy w Sztokholmie porzadnie sie rozpadalo, ze nawet nie chce sie wysciubiac nosa z domu. Tego samego zdania jest chyba wiekszosc moich sasiadow, poniewaz ruch byl dzisiaj w okolicy zdecydowanie mniejszy niz na codzien, co stwierdzilam robiac weekendowe zakupy spozywcze.

Dzis strasznie napadla mnie ochota na haftowanie, ale niestety nie mam przy sobie moich robotkowych przyrzadow. Nie zmiescily sie juz w walizce, czekam juz na swieta by moc je ze soba przywiezc. W miedzyczasie zrobilam wieksze zakupy mulinowo-materialowe i od stycznia znow zabieram sie za haftowanie, pozwola mi tworczo wypelnic zimowe wieczory.

Z kubkiem kawy i lokalnymi slodkimi przysmakami poszukuje wnetrzarskich inspiracji i marze o swoim wlasnym kaciku. Nagle zaczelo mi przeszkadzac to, ze nie mam wlasnego mieszkania, ze ciagle wynajmuje mieszkania. Chyba dlatego, ze wszyscy wokol kupuja, zmieniaja mieszkania i je mebluja. Dzieje sie to na skale dla mnie wczesniej niespotykana. Mieszkanie i jego wystroj to w Szwecji sprawa kluczowa.

Dzisiaj natkenlam sie na to malutkie, ale jakze urocze mieszkanko i przyznam, ze chetnie stalabym sie jego posiadaczka. Tylko ta cena - ok 800 000 PLN w przeliczniku za 33 metrowe mieszkanie.












Zdjecia: www.oscars-makleri.se

Widze, ze w tej lazience ktos zastosowal ten sam trik, o ktorego zastosowaniu wczesniej pisalam odnosnie mojej obecnej lazienki. Sprawdza sie ;)

Pozdrawiam serdecznie, weekendowo.
Marta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...