Tuesday, May 28, 2019

Czy warto skorzystać z usług projektanta wnętrz?






Wyobraź sobie, że zostałaś zaproszona na wesele i chcesz w tym dniu wyjątkowo wyglądać. Od razu chwytasz za telefon i umawiasz się do zaprzyjaźnionego fryzjera, bo w końcu soboty w sezonie ślubnym są szczególnie okupowane. Makijażystę też trzeba zabukować, bo choć w sumie mogłabyś się sama pokusić o stosowny make-up, to efekt nigdy nie będzie taki jak w przypadku makijażu wykonanego przez profesjonalistę. Paznokcie też przydałoby się na tą okazję porządnie zrobić.
Przechodzisz do myślowej rewizji szafy i dochodzisz do wniosku, że nie masz się w co ubrać! W jednej byłaś już na ślubie znajomych, więc absolutnie dubel nie byłby wskazany. Inna upolowana na wyprzedaży czekała na swój moment… zbyt długo i w międzyczasie przestała być modna. Sprawa przesądzona, zakup nowej sukienki musi się odbyć. A jak nowa sukienka, to i nowe buty. W rezultacie, by oszałamiająco wyglądać w tym jednym dniu, wydajesz całkiem okrągłą sumkę. Po wspomnianej imprezie przez jakiś czas musisz zacisnąć pasa, ale gdy patrzysz na zdjęcia z wesela stwierdzasz z satysfakcją, że było warto!

Ale to nie o kompletowaniu garderoby na wesele chciałam tu napisać. Teraz wyobraź sobie inną sytuację, o dużo większej wadze. Kupiłaś mieszkanie, w końcu! To wymarzone i wyczekane. Wkładasz w to oszczędności swego życia, a dodatkowo zadłużasz się na kolejnych 30. Zachodu i kosztów przy tym mnóstwo, dlatego musisz rozważnie podejmować decyzje. A decyzji do podjęcia jest tryliard i w pewnym momencie stwierdzasz, że przydałaby ci się pomocna dłoń specjalisty. Równie szybko wybijasz to sobie z głowy, gdy przed oczami stają ci KOSZTY! Wprawdzie nigdy nie sprawdzałaś ile to by kosztowało, ale słyszałaś, że projektowanie wnętrz to droga usługa i stać na to tylko tych, co z kosztami liczyć się nie muszą. Lepiej będzie chyba już zainwestować w lepszą sofę, o której marzyłaś. Pomimo że czujesz, że remontowanie/urządzanie mieszkania to nie do końca Twoja bajka, brniesz w tą przygodę na własną rękę. Jakbyś nie brała pod uwagę, że decyzje, które podejmiesz będą towarzyszyły Ci przez wiele lat.  
X czasu potem wkraczasz do swojego świeżo urządzonego mieszkania. Nie wszystko poszło tak jak sobie tego życzyłaś, kosztowało przy okazji wiele nerwów i stresu. Już po pierwszych kilku dniach mieszkania w nowym domu stwierdzasz, że parę rzeczy byś zmieniła, bo pewne pomysły okazały się mało funkcjonalne lub niespójne. Chociażby przepiękne płytki, które tak ci się spodobały na wystawie w salonie , nie do końca pasują do koloru kuchni. Siadasz na swojej wymarzonej sofie, rozglądasz się i przyznajesz, że każdy z elementów fajny, tylko niekoniecznie razem tworzy zgrabną całość. A przecież miało być tak pięknie….

Wracając do początkowej historii – z urządzaniem wnętrza na własną rękę to jest trochę tak, jakby kupić drogą kreację na wesele, a przyoszczędzić na fryzjerze i makijażu. Może się oczywiście udać, ale często bywa karkołomne.

P.S. Dawno mnie tu nie było, bardzo dawno. Ten tekst trafił tu tylko na jakiś czas, bo poczułam potrzebę opublikowania go. Docelowo trafi na moją nową stronę internetową. Tak się złożyło, że tematy wnętrzarskie wciągnęły mnie na tyle, że z hobby przekształciły się w moją nową profesję.
P.S 2. Zdjęcie przedstawia mieszkanie po remoncie, o którym pisałam we wcześniejszym poście. Rozpoznajecie tutaj ten zielony pokój?

Sunday, August 20, 2017

Co w trawie piszczy?

Na blogu bywam ostatnio bardzo rzadko, właściwie pojawiam się i znikam, za to dużo częściej spotkać mnie można na Instagramie. Praca zawodowa, projekty remontowe plus opieka nad maluchem pochłaniają mnie stuprocentowo. Dzisiaj będzie zatem nieco bardziej zajawkowo o tym, co będzie się działo w najbliższych miesiącach.
 
Pisałam juz niejednokrotnie o pozbywaniu się rzeczy, które rozpczęłam jakieś 3 lata temu i nadal nie widać temu procesowi końca. Porządkowałam niedawno półki w kuchni i znów zebrało się parę rzeczy, które stoja i niczemu nie służą, nadają się tylko na dalsze puszczenie ich w świat.
Jedyną rzeczą, której przybywa w naszym domu, są rośliny. Jakiś czas temu zdobyłam sadzonkę Pilei potocznie zwanej u nas "pieniążkiem". Rozmnaża się w iście zawrotnym tempie. Ta, która zdobi kuchenną półkę to jedna z wielu potomkiń pierwotnej sadzonki.


Marzył mi się również Ficus Brown Turkey, ale nie tak łatwo było go zdobyć w sposób tradycyjny,  dlatego finalnie zakupiłam niewielką sadzonkę tej rośliny przez Internet. To były moje pierwsze wirtualne zakupy roślin, ale tylko częściowo zakończyły się sukcesem. Ficus wygląda pięknie, niestety zamówione gdzie indziej geranium i ceropegia nie przedstawiają się już zbyt zachęcająco. Jakbym uratowała je od zasuszenia z jakiegoś marketu, gdzie znalazły się przypadkiem, a nie jakby pochodziły z profesjonalnej hodowli. Na zdjęciu poniżej wspomniany na początku ficus.

 


Spotkałam się ze stwierdzeniem, że nasze mieszkanie sprawia wrażenie pustego. Rzeczywiście, na powierzchni ponad 150 metrów mamy mniej rzeczy niż poprzednio w trzykrotnie mniejszym mieszkaniu. Zupełnie mnie to jednak nie martwi, czuję, że w końcu mogę w domu odetchnąc, że nie przytłacza mnie nadmiar rzeczy.
 
Obecnie kończymy remont sypialni na dole w mieszkaniu pod aniołem. Na swój moment musiała czekać aż rok, ale najważniejsze, że będziemy mogli z niej w końcu korzystać. Tym samym na chwilę stanęły prace remontowe w mieszkaniu przy poznańskim Starym Rynku. Tam prace są już bardzo zaawansowane, czekamy tylko na dostawę płytek łazienkowych i termin u parkeciarza. Po raz pierwszy zastosujemy w mieszkaniu parkiet w jodełkę z mocno bielonego dębu. Jestem bardzo ciekawa efektu!
 
Tutaj też nie mogło oczywiście zabraknąć odsłoniętych łuków z cegły ;)
 
 
 
Póżną jesienią bierzemy się zas za kolejny projekt remontowy - będziemy przemieniać takie oto mieszkanko w kamienicy z niezwykle dekoracyjnym oknem. Na razie zbieramy inspiracje i planujemy, choć nie mogę się już doczekać momentu wkroczenia na nowy plac budowy :)
 
 

Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję do usłyszenia wkrótce!
Marta

Saturday, June 3, 2017

Jak znaleźć mieszkanie idealne?

Z napisaniem tego postu nosiłam się już od jakiegoś czasu, a finalnym impulsem był komentarz pewnej osoby, która wspiera nas od jakiegoś czasu w tematach nieruchomościowych, kiedy to przy okazji rozmowy o kolejnym mieszkaniu do remontu osoba ta zapytała "jak wy to robicie, że wyszukujecie TAKIE mieszkania!?"(już wkrótce napiszę o naszym najnowszym projekcie).

Od razu zaspojleruję, że nie znajdziecie tu gotowego przepisu na to, jak idealne mieszkanie znaleźć, ale być może tych kilka spisanych tu przemyśleń pomoże inaczej spojrzeć na owe poszukiwania i ułatwi wybór. Przynajmniej taką mogę mieć nadzieję.

Ilustrację do dzisiejszych rozważań stanowić będzie oczywiście idealne mieszkanie na poddaszu ;)


Zdjęcia: Stadshem

Saturday, April 8, 2017

Kuchenne klimaty

Od naszej przeprowadzki do mieszkania pod aniołem minęło już 7 miesięcy, a na blogu wpisów i zdjęć jak na lekarstwo. Mogłabym wszystko zwalić na brak czasu lub weny, ale prawda jest taka, że czasami trudno mi się zmobilizować do pisania, bo to a tekst nie taki, albo zdjęcia nie tak ładne jakbym chciała. Zawsze znajdzie się jakaś wymówka. 

Dzisiaj wymówki się skończyły. Pogoda za oknem nie zachęca do wyjścia z domu, więc dziesiejszą sobotę spędziłam głównie w domowych pieleszach. Uwielbiam spędzać czas we wnętrzu, które sobie tu stworzyliśmy.


Wednesday, December 28, 2016

Pierwsza gwiazdka w domu pod aniołem

Teraz mogę powiedzieć, że latami czekaliśmy na ten moment. Już rok temu mieliśmy nadzieję zasiąść do Wigilii w mieszkaniu pod aniołem, ale remont przeciągnął się, a my nie mieliśmy ochoty świętować na środku pobojowiska, którym wtedy było nasze mieszkanie.


W tym roku szczęście spotkało nas podwójnie, bo nie dość, że święta spędzamy w wymarzonym domu, to jeszcze z Marysią (zresztą wyczekiwaną równie długo jak to mieszkanie). Z małym mieszkańcem święta stają się jeszcze piękniejsze, bo widziane z perspektywy dziecięcej.





Czasami na spełnienie marzeń trzeba poczekać, ale to właśnie te wyczekane najbardziej się docenia.
Z życzeniami świątecznymi się spóźniłam, ale pozwólcie, że złożę Wam najlepsze życzenia na Nowy Rok - by był rokiem spełnienia Waszych marzeń lub przybliżył Was do ich realizacji. Dużo cierpliwości i wiary w to, że jak się czegoś chce i się działa w tym kierunku, to rzeczy się wydarzają. Życzę Wam, by na chceniu się nie skończyło, by nigdy nie zabrakło sił do działania i próbowania.


Pozdrawiam serdecznie
Marta


Sunday, October 30, 2016

Poddasze za dnia i wieczorową porą

Ze wszystkich zakątków naszego kamienicznego mieszkania, to właśnie poddasze kosztowało nas najwięcej pracy i przeszło największą przemianę. Podejmując się tego wyzwania nie spodziewaliśmy się, że stoją przed nami prace prawdziwie archeologicze. Dla przypomnienia, początki wyglądały tak: przed, przed, remont, remont. Z perspektywy czasu stwierdzam, że chyba lepiej było nie wiedzieć, co nas czeka i po prostu przez to przejść. Czasami nadmierna wiedza czy za dużo myślenia na dany temat potrafią skutecznie zniechęcić nas do podjęcia nowego wyzwania.

Poddasze na razie jest jeszcze pustą przestrzenią, choć prawdę mówiąc nie zamierzam jej zbytnio zapełniać. Nie po to minimalizowałam stan posiadania, by teraz znów obrosnąć w nowe rzeczy. Na szczęśćie sama konstrukcja poddasza jest na tyle ciekawa, że nawet nieumeblowane, wcale nie sprawia wrażenia aż tak pustego.



Saturday, October 22, 2016

Wczoraj i dziś

Po bardzo intensywnym tygodniu, gdzie do domu przychodziłam praktycznie na nocleg, w końcu nadeszła piękna, wyczekiwana sobota i spokojny dzień w domu z Marysią. Jej obecność, promienie jesiennego słońca wpadające przez okna i kawa o poranku sprawiły, że poziom szczęścia momentalnie poszybował w górę :)

Za każdym razem, gdy patrzę na nasze wnętrza, przypominam sobie ile pracy trzeba było włożyć w doprowadzenie naszego mieszkania do stanu, w jakim jest obecnie.



Tak jest teraz, a chcecie zobaczyć jak było?
Zapraszam :)


Monday, October 3, 2016

Wnętrze nabiera kształtów

Ten post miał powstać już wcześniej, ale tak się złożyło, że weekend okazał się za krótki. Też tak czasami miewacie? ;) Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo gdy za oknem deszcz, przynajmniej na blogu może zaświecić słońce :) Dzisiaj kilka fotek z wymuskanego słońcem kuchenno-jadalnianego wnętrza. Wpadajcie po dawkę blogowej witaminy D ;)



Monday, September 19, 2016

Kamieniczne klimaty

Przeprowadzka nastąpiła "mimochodem". Nie było ekipy przeprowadzkowej ani spektakularnego załadunku rzeczy na samochód. Po kartonie, po dwa przewoziliśmy stopniowo nasz "dorobek" na nowe miejsce, więc tak na dobre przeprowadzki nie poczuliśmy. Pewnego pięknego dnia po prostu zostaliśmy tu na noc. Na ten moment czekaliśmy trzy lata, trzy naprawdę dłużące się lata, ale w końcu jesteśmy tu, gdzie chcieliśmy być. Powiem, że warto było czekać!



Saturday, June 25, 2016

Coraz bliżej przeprowadzki

Mówiłam to już tysiące razy, już dwa święta Bożego Narodzenia miałam do tej pory tam spędzać, remont przedłużył się jednak dużo bardziej, niż się spodziewaliśmy. W końcu wizja przeprowadzki stała się realna. Mamy już kuchnię (prawie), łazienki zrobione, pozostają juz tylko ostatnie szlify i sprzątanie!

Nad wyborem kuchni debatowaliśmy bardzo długo. Zastanawialiśmy się, czy zamawiać szafki górne czy nie. Finalnie stwierdziliśmy, że zamówimy sam dół mebli i wtedy zobaczymy. Tak to wygląda obecnie:


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...