Wyobraź sobie, że zostałaś
zaproszona na wesele i chcesz w tym dniu wyjątkowo wyglądać. Od razu chwytasz
za telefon i umawiasz się do zaprzyjaźnionego fryzjera, bo w końcu soboty w
sezonie ślubnym są szczególnie okupowane. Makijażystę też trzeba zabukować, bo
choć w sumie mogłabyś się sama pokusić o stosowny make-up, to efekt nigdy nie
będzie taki jak w przypadku makijażu wykonanego przez profesjonalistę. Paznokcie
też przydałoby się na tą okazję porządnie zrobić.
Przechodzisz do myślowej rewizji
szafy i dochodzisz do wniosku, że nie masz się w co ubrać! W jednej byłaś już na
ślubie znajomych, więc absolutnie dubel nie byłby wskazany. Inna upolowana na
wyprzedaży czekała na swój moment… zbyt długo i w międzyczasie przestała być
modna. Sprawa przesądzona, zakup nowej sukienki musi się odbyć. A jak nowa
sukienka, to i nowe buty. W rezultacie, by oszałamiająco wyglądać w tym jednym
dniu, wydajesz całkiem okrągłą sumkę. Po wspomnianej imprezie przez jakiś czas
musisz zacisnąć pasa, ale gdy patrzysz na zdjęcia z wesela stwierdzasz z satysfakcją,
że było warto!
Ale to nie o kompletowaniu
garderoby na wesele chciałam tu napisać. Teraz wyobraź sobie inną sytuację, o
dużo większej wadze. Kupiłaś mieszkanie, w końcu! To wymarzone i wyczekane.
Wkładasz w to oszczędności swego życia, a dodatkowo zadłużasz się na kolejnych
30. Zachodu i kosztów przy tym mnóstwo, dlatego musisz rozważnie podejmować
decyzje. A decyzji do podjęcia jest tryliard i w pewnym momencie stwierdzasz,
że przydałaby ci się pomocna dłoń specjalisty. Równie szybko wybijasz to sobie
z głowy, gdy przed oczami stają ci KOSZTY! Wprawdzie nigdy nie sprawdzałaś ile
to by kosztowało, ale słyszałaś, że projektowanie wnętrz to droga usługa i stać
na to tylko tych, co z kosztami liczyć się nie muszą. Lepiej będzie chyba już
zainwestować w lepszą sofę, o której marzyłaś. Pomimo że czujesz, że
remontowanie/urządzanie mieszkania to nie do końca Twoja bajka, brniesz w tą
przygodę na własną rękę. Jakbyś nie brała pod uwagę, że decyzje, które
podejmiesz będą towarzyszyły Ci przez wiele lat.
X czasu potem wkraczasz do
swojego świeżo urządzonego mieszkania. Nie wszystko poszło tak jak sobie tego
życzyłaś, kosztowało przy okazji wiele nerwów i stresu. Już po pierwszych kilku
dniach mieszkania w nowym domu stwierdzasz, że parę rzeczy byś zmieniła, bo
pewne pomysły okazały się mało funkcjonalne lub niespójne. Chociażby przepiękne
płytki, które tak ci się spodobały na wystawie w salonie , nie do końca pasują
do koloru kuchni. Siadasz na swojej wymarzonej sofie, rozglądasz się i przyznajesz,
że każdy z elementów fajny, tylko niekoniecznie razem tworzy zgrabną całość. A
przecież miało być tak pięknie….
Wracając do początkowej historii –
z urządzaniem wnętrza na własną rękę to jest trochę tak, jakby kupić drogą kreację
na wesele, a przyoszczędzić na fryzjerze i makijażu. Może się oczywiście udać,
ale często bywa karkołomne.
P.S. Dawno mnie tu nie było, bardzo
dawno. Ten tekst trafił tu tylko na jakiś czas, bo poczułam potrzebę opublikowania
go. Docelowo trafi na moją nową stronę internetową. Tak się złożyło, że tematy
wnętrzarskie wciągnęły mnie na tyle, że z hobby przekształciły się w moją nową
profesję.
P.S 2. Zdjęcie przedstawia mieszkanie
po remoncie, o którym pisałam we wcześniejszym poście. Rozpoznajecie tutaj ten
zielony pokój?