Nieubłaganie zbliża się chwila mojego wyjazdu z Hamburga, za kilka tygodni na dobre opuszczę to miasto. Dlatego staram się jak najlepiej wykorzystać te ostatnie chwilę i delektować się miastem ile tylko się da.
W piątek postanowiłam wziąć wolne, tak po prostu. Nie bez powodu wybrałam piątek, to dzień, w którym na mojej ulicy rozbija się targ. Zawsze mijam go jadąc do pracy, wtedy zawsze się rozkłada, a gdy wracam nie ma już po nim śladu. Wręcz ciężko uwierzyć, że jeszcze niedawno to miejsce tętniło życiem targowym. Do tej pory nie miałam za wiele okazji skorzystać z jego dobrodziejstw, dlatego zanim wyjadę postanowiłam się tam wybrać.
Kiedy wychodzę z mieszkania taki widok przedstawia się moim oczom:

Kiedy ponad dwa lata temu szukałam mieszkania w Hamburgu i rozmawiałam z innymi na temat lokalizacji, wystarczyło że padła magiczna nazwa ulicy "Isestasse", by wszyscy gorąco radzili bym właśnie tam zamieszkała. Okazuje się, że fama lokalnego targu odbywającego się na Isestrasse dwa razy w tygodniu, obiegła już cały Hamburg. Na szczęście nie tylko lokalizacja okazała się ciekawa, ale również samo mieszkanie przypadło mi do gustu i tak oto zamieszkałam na Isestrasse. Spełniło się też moje małe marzenie, by zamieszkać w kamienicy, nawet jeśli mieszkanie nie było moje, tylko wynajmowane.
Ulica ta słynie nie tylko z odbywającego się tam targu, ale również z mostu, który rozciąga się na całej długości ulicy, a po którym to regularnie mknie hamburskie metro, mniej więcej na wysokości 2 piętra otaczających go kamienic.

Nie ma co ukrywać, że przejeżdżające metro hałasuje zawsze zastanawiam się jak mieszka się na tej ulicy osobom, które z okna widzą co kilka minut przejeżdżający pociąg. Sama mam to szczęście, że okna mojego mieszkania wychodzą na drugą stronę, bezpośrednio na ogród. Metra tam nawet nie słyszę.
W każdym razie mogę powiedzieć, że most jest piękny i stanowi integralną cześć ulicy. A tu jeszcze jeden widok na most.

Wyjątkowe jest też to, jak most i metro wyjątkowo koegzystuje z otaczającymi go leciwymi kamienicami secesyjnymi i targiem tętniącym życiem u podnóża mostu. Wszystko do siebie idealnie pasuje, nigdy nie pojawia się uczucie dysonansu, gdy patrzy się na ten obrazek.

Na targu sprzedaje się wszystko, tzw. mydło i powidło, choć oczywiście najwięcej jest warzyw i owoców.


Na targu można zaopatrzyć się w świeże kwiaty:


Z piękną kamienicą w tle:

Moje ulubione hortensje:

Stoisko z pomidorami, do wyboru i koloru:

Z targu wróciłam z torbą pełną przysmaków, z których przygotowałam pyszny śniadanio-obiad - jajecznicę z kurkami. Pycha!

I kilka specjałów ze stoiska z domowymi przysmakami:

Świeży kozi serek, zawijana z serkiem cukinia i łosoś w szpinakowym naleśniku.
To był naprawdę udany dzień na mojej ulubionej ulicy :)


Pozdrawiam ciepło
Marta