Wnętrze nabiera kształtów

Ten post miał powstać już wcześniej, ale tak się złożyło, że weekend okazał się za krótki. Też tak czasami miewacie? ;) Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo gdy za oknem deszcz, przynajmniej na blogu może zaświecić słońce :) Dzisiaj kilka fotek z wymuskanego słońcem kuchenno-jadalnianego wnętrza. Wpadajcie po dawkę blogowej witaminy D ;)

Dopiero w ten weekend udało się nam do końca pozbyć kartonów chroniących podłogę, przynajmniej tych na dole. Nie bez powodu pokazuję tylko tą część mieszkania, bo reszta nadal jest w stanie "work in progress" czyli jeszcze się robi ;)

Ostatnio z podziwem śledziłam losy remontu u jednej z blogerek. Chylę czoła przed tymi, którym udaje się sprawnie wyjść z fazy remontowo-przeprowadzkowej. Podejrzewam, że u nas stan przeprowadzkowego chaosu potrwa nieco dłużej. Nadal nie mamy jednej szafy i rzeczy leżą w spiętrzonych kartonach. Przyznam, że wielu upchniętych w nich rzeczy nie chce mi się nawet wypakowywać... więc dalej kontynuuję akcję pozbywania się wszelkich nieużywanych przedmiotów.

Przyznam, że zawsze lubiłam deszczową pogodę, zwłaszcza kiedy mogłam się w taki dzień zaszyć w domu i nie wyściubiać z niego nosa. Na poddaszu taką aurę odczuwa się jeszcze przyjemniej, gdy krople dudnią o dach i okna wypełniając poddasze swą deszczową muzyką, a ogień wesoło buzuje w piecu.


Pozdrawiam Was słonecznie pomimo aury za oknem.
Marta